testy przesiewowe

Testy przesiewowe u noworodka, czyli ważna profilaktyka u progu życia

utworzone przez | wrz 4, 2019 | Okiem doktora | 2 Komentarze

Świeżo upieczona mama stoi przed heroicznym zadaniem: musi jak najszybciej odzyskać siły po porodzie, by móc od razu zająć się maluszkiem. Nie pomaga w tym wszechobecny szpitalny harmider, procedury, wiele bodźców zewnętrznych. Z mojej praktyki wynika, że pacjentki, nawet te świetnie orientujące się w kwestiach okołoporodowych (po „przejrzeniu całego Internetu”), bywają zaskoczone, gdy personel szpitala zabiera maluszka na badania przesiewowe.

To naturalne, że w takim momencie pojawiają się wątpliwości i nurtujące pytanie: czy aby na pewno wszystko jest w porządku? Na szczęście nie ma się czego bać, bo testy przesiewowe u noworodka to standardowa procedura. Czas wyjaśnić, na czym ona właściwie polega.

Standard opieki noworodkowej

Testy przesiewowe u noworodków w Polsce wykonuje się od 1994 r. Badania te są bezpłatne i obejmują wszystkie noworodki urodzone w polskich szpitalach. Dzięki tym badaniom jesteśmy w stanie zapobiec rozwojowi niemalże 30 chorób u dzieci. Wykrywamy wady wrodzone, które na początku nie dają objawów. Im szybciej je rozpoznamy, tym większa jest szansa na skuteczne leczenie i uniknięcie poważnych problemów zdrowotnych (np. trwałego kalectwa).

Testy przesiewowe wykonywane są w kierunku:

  • wrodzonej niedoczynności tarczycy (niedobór hormonów tarczycy),
  • fenyloketonurii (wrodzonej choroby metabolicznej, polegającej na nieprawidłowej przemianie jednego z aminokwasów – fenyloalaniny),
  • mukowiscydozy (choroby genetycznej, objawiającej się najczęściej niewydolnością układu oddechowego i trzustki),
  • rzadkich wad metabolizmu (np. kwasicy),
  • wad serca.

Bardzo ważnym testem u noworodka jest również badanie przesiewowe słuchu. To największy profilaktyczny program zdrowotny w Polsce, który zawdzięczamy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Za chwilę do tego wrócę.

[image src=”https://angielskidladzieci.fun/wp-content/uploads/2019/07/noworodki_foto-dziecko_pl___6.jpg” width=”” height=”” align=”center” stretch=”0″ border=”0″ margin_top=”” margin_bottom=”” link_image=”” link=”” target=”” hover=”” alt=”” caption=”” greyscale=”” animate=””]

Nie taki diabeł straszny, czyli o metodzie badania

Do przeprowadzenia testów potrzebna jest niewielka ilość krwi noworodka. Pobiera się ją z pięty maluszka na specjalną bibułę. Wyjątek stanowi sytuacja, w której dziecko jest równolegle diagnozowane w innym kierunku – wówczas krew pobieramy z żyły, żeby zrobić to za tzw. „jednym zamachem” i oszczędzić dziecku (oraz mamie) dodatkowego dyskomfortu.

To jest ważne!

Aby pobrać krew do badania, personel szpitala musi delikatnie nakłuć piętę noworodka. Nie łudźmy się: jest to tak samo bolesne dla maluszka jak dla nas, dorosłych. Bólowi towarzyszy strach. Apeluję zatem do rodziców – jeśli dacie radę, to bądźcie wtedy przy swoim maleństwie. Bo być możecie! Gwarantują to Wam przepisy Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 16 sierpnia 2018 r. w sprawie standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej (Dz.U z 2018 r. poz. 1756 t.j.). Wasza obecność, dotyk, głos, ssanie piersi, głaskanie… to wszystko uczyni ból znośniejszym, a płacz krótszym. Jeśli natomiast nie czujecie się na siłach, utulcie maleństwo zaraz po pobraniu krwi.

Krew pobiera się najszybciej po 48 godzinach od urodzenia czyli w 3 dobie życia noworodka. Ten upływ czasu jest konieczny, aby podwyższone po porodzie stężenie hormonu tarczycy TSH nie sfałszowało wyniku badania.

Następnie bibuła przesyłana jest do laboratorium. W razie wyniku na granicy normy, test zostanie powtórzony w poradni pediatrycznej, w której mama z maluszkiem zarejestruje się po wyjściu ze szpitala.

Wiedzcie, że w 98% przypadków, nieprawidłowy wynik z pierwszego testu nie zostaje potwierdzony w drugim badaniu. Czyli: bez paniki.

Na informację zwrotną z laboratorium mogą liczyć tylko rodzice, którzy wykonywali analizę powtórnie. Jest to informacja o wykluczeniu choroby lub wezwanie na dalsze badania w przychodni specjalistycznej. W drugim przypadku istnienie wrodzonej wady genetycznej potwierdza się statystycznie w 33% przypadków.

Jedno serduszko na całe życie. O badaniu pulsoksymetrycznym

Jeszcze na sali porodowej lekarz osłuchuje noworodka, zwracając uwagę na tony serca i obecność szmerów. Należy jednak pamiętać o tym, że jest to moment, kiedy układ krążenia dziecka dopiero zaczął działać samodzielnie, bez wspomagania krążenia płodowego. W przypadku niektórych wad serca szmery pojawiają się dopiero po paru dniach, a nawet tygodniach.

Badanie, które pozwala wykryć niektóre poważne wady serca u noworodka, nazywa się badaniem pulsoksymetrycznym. Trudne do wymówienia, ale mało skomplikowane do przeprowadzenia. W pierwszej dobie życia i drugi raz najlepiej przed wypisem na prawej rączce i prawej stopie dziecka umieszczany jest specjalny czujnik. Mierzy on przez skórę poziom wysycenia tlenem krwi tętniczej (saturację). Badanie jest całkowicie bezbolesne.

Wady wrodzone serca diagnozuje się prawie u 10 dzieci na 1000. Badanie to pomaga wykryć krytyczne wady serca , jeszcze w okresie w którym nie dają objawów klinicznych m.in.:

  • Wady łuku aorty (np. koarktacja, przerwanie łuku),
  • Zespół niedorozwoju lewego serca,
  • Zarośnięcie zastawki płucnej czy aortalnej
  • Przełożenie wielkich pni tętniczych,
  • Atrezję zastawki trójdzielnej.

Co może niepokoić? Saturacja poniżej 95%. Może to bowiem sugerować – uwaga, będzie trochę trudnych terminów – wrodzoną wadę serca z  przewodozależnym przepływem płucnym lub przełożenie pni tętniczych. Dla pewności wykonywane jest wówczas usg serca tzw ECHO. Znaczące obniżenie saturacji na nóżce dziecka jest natomiast charakterystyczne dla wad z przewodozależnym przepływem systemowym. Zdarza się też sytuacja odwrotna , kiedy na rączce noworodka saturacja jest niższa. Może to oznaczać, iż mamy do czynienia ze złożoną wadą serca.

Program Powszechnych Przesiewowych Badań Słuchu u Noworodków

Bez wnikania w politykę, sympatie i antypatie, trzeba sobie jasno powiedzieć: gdyby nie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, ten ogromnie ważny program by nie ruszył, a na pewno nie w takiej skali, jak obecnie.

Statystycznie 1-2 dzieci na 1000 rodzi się z głębokim uszkodzeniem słuchu i 1-2 z niedosłuchem mniejszego stopnia. Jeśli niesłyszące dziecko już w pierwszym półroczu życia otrzyma odpowiednią pomoc, będzie miało szansę na harmonijny rozwój.

Badanie słuchu u noworodków polega na rejestracji otoemisji akustycznych. W uchu dziecka umieszcza się słuchawkę – taką sondę pomiarową, w której znajduje się głośnik nadający cichy dźwięk i czuły mikrofon, odbierający reakcję ze ślimaka, tj. ucha wewnętrznego.

Jeżeli ta reakcja ślimaka została zarejestrowana, oznacza to bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko słyszy prawidłowo.

Badanie wykonuje się w drugiej dobie życia dziecka, a jeśli test wypadnie nieprawidłowo – powtarza się go w dniu wypisu ze szpitala. Personel zbiera też informacje na temat czynników ryzyka uszkodzenia słuchu, ponieważ dzieci poddane takim czynnikom wymagają obserwacji na skutek możliwości ujawnienia się niedosłuchu w późniejszym okresie (np. gdy mama w ciąży chorowała na toksoplazmozę).

Dowodem wykonania badania jest naklejka w książeczce zdrowia maluszka. Jeżeli ma ona kolor niebieski – wszystko jest w porządku. Żółta nie zawsze oznacza absolutną pewność co do istnienia wady słuchu, ale wskazuje na konieczność przeprowadzenia dodatkowej diagnostyki w specjalistycznym ośrodku.

Ideałem, do którego dążymy, jest zdiagnozowanie dziecka z podejrzeniem obustronnego niedosłuchu – najpóźniej do 3 miesiąca życia, aby jak najszybciej można było je zaopatrzyć w aparaty słuchowe i tym samym rozpocząć rehabilitację.

Osobiście oceniam, że pod względem liczby i jakości badań profilaktycznych noworodków, Polska znajduje się w czołówce państw europejskich. Zatem Mamo i Tato – nie bójcie się tych badań, bo w zdecydowanej większości przypadków tylko potwierdzają one, że maluszek jest w pełni zdrowy. Gdyby natomiast cokolwiek było nie tak, wczesna diagnostyka da bardzo duże szanse na wyleczenie lub kontrolowanie wykrytego schorzenia.

2 komentarze

  1. Dorota

    U mojego maleństwa wyszło w oddziale, że nie słyszy. Bardzo się bałam, ale późniejsze badania wyszły dobrze. Mała ma półtora roku i teraz wiem , że słyszy.

    Odpowiedz
    • Wasza Pani Doktor

      Dlatego warto wiedzieć, że to tylko badanie screeningowe i zwykle tak jest , że przy dokładnym badaniu okazuje się dzidziuś zdrowy.

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Articles

Grypa, wszystko, co rodzic wiedzieć powinien

Grypa, wszystko, co rodzic wiedzieć powinien

W ostatnich dniach przyjmujemy rekordową liczbę małych pacjentów z grypą. Podobnie sprawa ma się z rsv, który jest cały czas w natarciu. Wirus grypy jest w tym sezonie wyjątkowo wredny. Zakażenie szerzy się bardzo szybko. W tym roku, w grudniu mamy już tyle...

Zespół gratyfikacji czyli o onanizmie dziecięcym

Zespół gratyfikacji czyli o onanizmie dziecięcym

Porozmawiajmy dzisiaj o onanizmie czy masturbacji dziecięcej. I od razu ważna uwaga. Ponieważ oba te terminy wśród części z Was wywołują negatywne skojarzenia, obecnie rezygnuje się z ich używania, zastępując je innym, zespołem gratyfikacji. Trafiła do mnie ostatnio...

Czerwone flagi, czyli kiedy iść z dzieckiem do lekarza

Czerwone flagi, czyli kiedy iść z dzieckiem do lekarza

Dzwonić i umówić wizytę, czy jeszcze poczekać? Pojechać do lekarza, dmuchać na zimne, być może stracić czas, czy leczyć domowymi sposobami, ryzykując pogorszenie stanu dziecka? To są pytania, które niejeden raz zadał sobie każdy rodzic. A zatem dzisiaj będzie o tym,...

RSV – czy jest się czego bać?

RSV – czy jest się czego bać?

Co roku w sezonie jesienno-zimowym oddziały pediatryczne i neonatologiczne wypełnione są małymi pacjentami, którzy zostali zakażeni wirusem RSV. Kontakt z nim ma nawet 95% noworodków i dzieci do 2. roku życia. Nie zawsze wywołuje on poważne konsekwencje zdrowotne,...

Sign up for more tips!